- Już myślałem, że mnie nigdy nie odwiedzisz. - Uśmiechnął się pogodnie Remus, gdy dwa dni później zastał Tonks w swoich drzwiach.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i przeszła przez próg. Wciągnęła powietrze nosem i poczuła znajomy zapach starych mebli i zmokniętego psa, który bardzo lubiła. Poszła za Remusem do salonu.
- Muszę przyznać, że przez to wszystko trochę stęskniłam się za naszymi spotkaniami - rzekła, siadając na swoim ulubionym fotelu. - Dużo się ostatnio działo.
- W rzeczy samej - skinął głową Lupin. - Słyszałem o waszej misji. I o łuskach.
- To okropne, prawda? Mamy je, ale nie możemy nic zrobić.
Ku jej zdziwieniu, Remus pokręcił głową, uśmiechając się delikatne.
- Wiesz, to nie tak, że kiedykolwiek miałem nadzieję na wyleczenie. A chyba wolę być wilkołakiem, niż mieć na sumieniu jakąś Bogu ducha winną rodzinę.
- Ale ten Rowle...
- Ten Rowle też jest człowiekiem, który ma matkę, ojca, być może rodzeństwo. Nie jestem warty śmierci ich wszystkch - westchnął. - Tak czy inaczej, nie umiałbym żyć z takim poczuciem winy.
- Dumbledore chyba przewidział, że to powiesz.
- Co ty na to, żebyśmy przestali zadręczać się gdybaniem i poszli na tę mugolską wystawę, którą otworzyli kilka dni temu? Słyszałem, że jest kilka naprawdę świetnych obrazów.
Tonks tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi i szybkim ruchem założyła swój kolorowy płaszcz.
*
- Myślisz, że naprawdę tak jest? Tak... drastycznie? - spytała Tonks, przechylając głowę w bok i przypatrując się uważniej ,,Sądowi Ostatecznemu''*.
Remus wzruszył ramionami. - Dla mnie dziwniejsze jest to, że wszyscy ci ludzie wyglądają tak samo. Spójrz, jedną twarz można zaobserwować przynajmniej kilka razy.
Dziewczyna podeszła bliżej. - Dlaczego oni wszyscy są nadzy?
- W końcu to sąd ostateczny, pewnie chcą ważyć mniej na tej grzesznej wadze.
Tonks zachichotała i ponownie skupiła wzrok na obrazie. Wystawę obeszli już kilka razy i świetnie im sie dogadywało. Co chwilę żartowali i wyprowadzali ochroniarza z równowagi. Przy paru obrazach zatrzymywali się jednak na dłużej i dyskutowali, wymieniając między sobą poglądy.
- Chodźmy dalej, ten obraz zaczyna mnie przerażać.
Remus skinął głową i wyszli z zaciemnionego pomieszczenia. Ponownie znaleźli się w okrągłym pokoju o ścianach koloru pergaminu.
- Mam ochotę zrobić coś głupiego - powiedział Remus z łobuzerskim uśmiechem. - Tak huncwockiego, syriuszowego i jamesowego jak tylko się da.
- Brzmi jak plan.
*
Biegli pustą drogą, wciąż śmiejąc się do rozpuku. Gdzieś daleko za ich plecami pokrzykiwał ochroniarz, próbując złapać sprawców niemałego zamieszania w galerii. Oczywiście owych nicponi nie mógł w żaden sposób wykryć. Nie zrobili nic, z czym biedna obsługa musiałaby męczyć się przez dłuższy czas, co to, to nie. Gdy nikt nie patrzył, Tonks wypuściła z kieszeni trzy detonatory pozorujące (mały prezent od Freda i George'a), z czego jeden z nich, ku ich uciesze, wypuścił kłąb czarnego dymu tuż przed twarzą zdezorientowanego ochroniarza.
Czy zrobili coś złego?
Nawet jeśli, to kompletnie ich to w tamtym momencie nie obchodziło.
- Mu-musimy to kiedyś powtórzyć! - powiedziała roześmiana Tonks.
- Tak, musimy - odrzekł Remus, ocierając łzę z policzka. - Dziękuję ci za dzisiaj - powiedział, gdy w końcu udało mu się opanować śmiech.
- To ja ci dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie. - W końcu naprawdę odpoczęłam.
- To trochę zabawne, że wydaje nam się, że odpoczywamy, gdy nic nie robimy, a w rzeczywistości potrzebujemy zrobić coś nadzwyczajnego, żeby rzeczywiście poczuć się wypoczętym - powiedział Remus.
- Widzimy się jutro? - spytała Tonks.
- Jasne, możesz wpaść o której chcesz. Przy okazji, Harry będzie pojutrze w Norze.
- Świetnie, stęskniłam się już za nim.
- Ja też.
- Do jutra! - krzyknęła Tonks i oboje teleportowali się do swoich mieszkań.
*
- Potter przybywa do domu Weasleyów już za dwa dni, mój panie. Możemy zorganizować jakąś akcję, która pomoże ci go schwytać, mam pewność, że znalazłoby się wielu chętnych...
- To nie będzie potrzebne.
- Ale... mój panie, jak to?
- Już niedługo Hogwart przestanie być najbezpieczniejszym miejscem dla Harry'ego Pottera. A ty pomożesz urzeczywistnić ten plan.
Przerażona dziewczyna uniosła głowę i z niepokojem spojrzała w szkarłatne oczy przerażającej postaci stojącej naprzeciwko.
- Panie mój...
- Twój plan się nie powiódł, nawet nie wiesz, jakie masz szczęście, że nie wysłałem cię do Azkabanu jak tego słabeusza, Malfoya.
- Panie, moja skrucha jest ogromna, większa, niż możesz sobie wyobrazić, gdybym tylko mogła...
- Możesz. I dlatego zrobisz to, co do ciebie należy.
Kobieta skuliła się i kiwnęła głową.
*,,Sąd Ostateczny'' jest niesamowitym obrazem Hansa Memlinga, który miałam okazję zobaczyć w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Warto wygooglować. :)
Faktycznie wspaniałe spotkanie. Można podciągnąć to pod randkę? Można? Proszę, powiedz, że tak. Oni powinni już być razem. Ale z drugiej strony bardzo lubię ten etap ich relacji - to stopniowe zakochiwanie się w sobie jest urocze.
OdpowiedzUsuńProszę, nie każ tak długo czekać na następny rozdział.
Pozdrawiam
Hmm, myślę, że to było coś pomiędzy kumpelskim spotkaniem, a randką. :D
UsuńNa pewno kolejny rozdział ukaże się szybciej. :)
Takiego Remusa lubię! Zabawnego Huncwota, a nie jakiegoś cichego, spokojnego i baaaaaardzo nudnego faceta. Remus i Tonks MUSZĄ to powtórzyć. Innej opcji nie ma.
OdpowiedzUsuńA tak z zupełne innej beczki - kim była ta kobieta, która służy Voldemortowi?
Niestety, tego na razie nie mogę ujawnić - powiem tyle, że ta tajemnica rozwiąże się dopiero pod koniec całego opowiadania. :D
UsuńDługie będzie to opowiadanie? Dokąd planujesz je doprowadzić?
UsuńOgólnie opowiadanie skończy się równo z szóstą częścią Harry'ego, a samych rozdziałów planuję przynajmniej 30. :)
UsuńOk. Dziękuję.
UsuńA będzie ich ślub?
Nad tym ciągle się zastanawiam, ale myślę, że tak. :)
UsuńHej. Kiedy będzie nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam