sobota, 9 stycznia 2016

Prolog

Zielone światło wypełniło całe pole widzenia. Kurz znajdujący się w pomieszczeniu poleciał w górę i osiadł na spoconych ciałach walczących. Donośny śmiech ciemnowłosej kobiety sprawił, że wszystkie twarze zwróciły się w jej stronę. Mężczyzna z wielkim uśmiechem na ustach w momencie znieruchomiał. Syriusz. Jego ciało zesztywniało i powoli opadło za falującą zasłonę otoczoną wielkim łukiem. Krzyk młodego Pottera zagłuszył rechot Bellatriks.
To był moment, w którym koszmar Remusa za każdym razem się kończył. Wspomnienia nie chciały opuścić jego głowy, nie dawały mu chwili wytchnienia. Nie pozwalały normalnie funkcjonować: nie spał dobrze ani nie jadł od kilku tygodni.
Doskonale pamiętał moment śmierci swojego najlepszego przyjaciela - jedynego ocalałego. Jedynego, na którego mógł liczyć po tylu latach samotności. Jedynego, który dawał mu nadzieję na pokonanie Voldemorta i Petera.
Ale wtedy Bellatriks postanowiła mu to wszystko odebrać.
Remus zsunął się powoli z łóżka i przetarł oczy. Podłoga była zimna, a pomieszczenie przepełnione smrodem przemoczonego psa. Mężczyzna westchnął i zrobił to, co od pamiętnej bitwy w ministerstwie stało się jego codziennym rytuałem - poszedł do salonu, aby porozmawiać z Syriuszem.
Odsłonił przysłonięty zgniłozieloną zasłonką portret swojego najlepszego przyjaciela. Miał na sobie marynarkę, którą Remus podarował mu kiedyś na gwiazdkę. Jego włosy były tak samo nieokrzesane jak zwykle, a na ustach błąkał się uśmiech - ten sam, który nie opuścił go nawet w momencie, gdy mordercze zaklęcie przeszyło jego pierś.
- Sie masz, Remusie - powiedział pogodnie. - Powinieneś w końcu o siebie zadbać, z dnia na dzień wyglądasz coraz gorzej.
Remus uśmiechnął się w odpowiedzi i pozwolił rozmowie toczyć się dalej, chociaż doskonale wiedział, że nie może poddać się nieustannemu bólowi, a monotonia, którą sam stworzył, wcale nie pomaga mu się z nim uporać.
Ale cóż może zrobić ktoś, kto nawet nie jest nawet do końca człowiekiem, żeby tak niesamowicie człowiecza rzecz po prostu odeszła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz